poniedziałek, 29 maja 2023

Torby, torby, mnogo toreb

Do tego, że w każde lato muszę wyprodukować chociaż jedną torbę już przywykłam.

Najpopularniejsze są torby tęczowe

Acz nasz klient nasz pan, i jeśli nasz klient(-ka w tym wypadku) życzy sobie torby w stonowanych odcieniach, albowiem ma być plażowa i pasować do plaży, jego (jej!) torba taka właśnie będzie.

Tym niemniej, choć naprawdę lubię od czasu do czasu wyplątać torbę czy dwie, wszywanie wystających nitek to jest taki więcej koszmar. Tak naprawdę nie są to nitki, tylko kawałki sznurka, bardzo trudno jest ukryć je tak, by nie odstawały, a moja dusza perfekcjonistki cierpi obawiając się, że tu i ówdzie może się coś odpruć czy niechlujnie zwisać.

Aż tu nagle, wreszcie, nieoczekiwanie, wpadłam na pomysł, jak zaoszczędzić sobie udręki wszywania/obaw przed odpruwaniem!

i tak powstała moja pierwsza torba z dzyndzelkami.


 Pierwsza, jak widać, jest niebieska, ale kolejna już prawilna, tęczowa :D.

 I jeszcze kolejna, niby tęczowa, a jednak nie (pomysł na nią chodził mi po głowie od ładnych kilku lat, i pewnie chodziłby nadal, gdybym nie znalazła sposobu na TE NITKI).

 

 

A na koniec - torba zupełnie inna, i jakkolwiek rzadko, a wręcz nigdy nie mówię tego o własnych wytworach, tak teraz muszę - jest super wygodna, pojemna, absolutnie rewelacyjna torba-worek na plażę (lub zakupy).



Kolejne INNE torby mam w głowie.

Być może, jeśli Dobry Los i Potomki oraz Życie pozwolą, kiedyś przyjmą formę fizyczną :D.


piątek, 19 maja 2023

Lalki i nie tylko

 Zamówienie dostałam na jedną.

Ale każdy, kto zna mnie choćby pobieżnie, bez trudu zgadnąć mógł, że na jednej to się nie skończy!

I rzeczywiście, gdy tylko zamówiona laleczka zombie trafiła w ręce Właścicielki

 ja natychmiast przystąpiłam do produkcji drugiej,

w odcieniach niebiesko-turkusowych, 

oraz trzecią

zielono-różową.


Pomysły na kilka ich koleżanek i owszem, mam, ale chwilowo pozostały w zawieszeniu, co w żaden sposób nie oznacza, że do nich nie powrócę, gdy znużą mnie duże formy i "poważna", użyteczna produkcja.

Przez co nie należy rozumieć, że laleczki zombie są z definicji bezużyteczne, o nie!

Jako breloczek mogą służyć :).


Albo zawieszka do samochodu. którą zamówił u mnie Pan Małżonek.

I którą, gdy tylko będzie gotowa, na pewno tu pokażę :).


poniedziałek, 8 maja 2023

Chusty na cztery pory roku

 W ramach nadrabiania zaległości przedstawiam moje chusty na cztery pory roku.

Są tu zapewne Kochani Czytelnicy, którzy pamiętają moje kocyki temperaturowe, które dziergałam dla moich czterech chłopczyków. 

Dwa lata temu (ojej...) doszłam do wniosku, że nie ma sensu mnożyć bytów i wymyśliłam chusty na cztery pory roku. Każda na jedną, każda z włóczki, która mi się "skojarzyła".

Ponieważ wpadłam na pomysł na początku roku i w dodatku, o szczęsna okazjo, dysponowałam stosownym moteczkiem, na pierwszy ogień poszła Zima:


Ta włóczka zdobna jest w nopki, których co prawda nienawidzę (tragicznie się prują, jeśli zajdzie taka konieczność, a i przerabiają dość opornie), ale którym oprzeć się nie mogę, bo dodają włóczce urody i migoczą, a w chuście zimowej migotanie to konieczność :).

Motków na pozostałe pory roku nie miałam, nabyłam je drogą kupna specjalnie na tę okazję, wybierając baaaardzo długo i starannie.

I taka oto jest Wiosna:


Lato (miałam tak silne skojarzenia z pogodnym dniem na plaży, że nie mogłam się oprzeć, plus wzór Kalinda podkreśla tę morskość):



I wreszcie Jesień:



A tak wyglądają wszystkie razem:


(czy też raczej wyglądały, bo dwie mają już nowe Właścicielki :)).

Optymistycznie zapowiadając ciąg dalszy prezentowania zaległości wkrótce, powracam do nerwowego grazienia palców (bo to, wiecie. Dziś MATURA. 

Z MATEMATYKI.

Ufff).


poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Komplety

Zima już co prawda nie trzyma, ba! Nawet wiosna zrobiła się wiosenna i nie udaje, że jest inaczej, ale jednak ma się te parę (-naście, ekhm) zaległych zdjęć w kąputerku, a niektóre są zimowe, i co pani z tym zrobisz.

No napiszesz pani post, ostatni zimowy w tym... eeee... miesiącu!

A zatem dziś lecimy z kompletami, z których większośś trafiła już do nowych Właścicielek i - mam nadzieję - grzała je przyjemnie w chłodne dni, a część czeka na nowy sezon (wraz z wieeelką kupą kominów wełnianych, których tu teraz nie pokażę, bo mam litość nad czytającymi, a poza tym rzecz jest jednak niekompatybilna z aurą).

Na początek jedyny komplet, który składa się z czapki i mitenek.

Nie pozostanie ci on samotny, bo na podobną czapunię mam zamówienie, acz podejrzewam, że odleży ono swoje do nieco chłodniejszej pory roku :).

Kolejna rzecz to szal - baaaardzo długi, totalnie nie sposób mu zrobić odpowiedniej fotki - alpaka czarna, a kolorki daje cieniutka jedwabna nitka. Mitenki, tradycyjnie, w komplecie.



A poza tym - liczne zestawy "komin plus mitenki", już to na modelu,


już to bez modela.





Następny post będzie już wiosenny w treści i kolorystyce, a w ogóle to - kto wie? - może będzie dotyczył czegoś ZUPEŁNIE NOWEGO!

Stay tuned :).


czwartek, 16 marca 2023

Zima (prawie) trzyma, więc - mitenki. Dużo :D

Zima nie odpuszcza, to znaczy, chyba zaczyna ciut, ciut dawać za wygraną, no, ale kalendarzowo i astronomicznie jeszcze trwa, a skoro tak, pozwolę sobie pozostać w klimatach zimowych i powrzucać hurtem zdjęcia mitenek. Na mur beton nie będą to wszystkie, które robiłam, więc jeśli natrafię w czeluściach własnych folderów na jakieś zapomniane egzemplarze to sobie pościk edytuję, a co :D.

Z mitenkami jest ten problem, że kocham je robić. Pomysłów mam milion (i, obawiam się, nie jest to przenośnia), mogłabym je robić jak doba długa, a rączki do ich użytkowania nadal mam dwie. Plus córek nie mam, starsze Potomki na etapie posępnych czerni, a młodsze - na nie-mitenkowym :D, tymczasem wystarczy rzucić okiem, że moje mitenki nijak nie komponują się z etapem posępnej czerni

 (chociaż to są akurat rękawiczki :)).

Nic to, na wenę wręcz dławiącą nadmiarem nie poradzę, więc siedziałam, dziergałam, i ewentualnie dzieliłam twórczość na etapy.

Na przykład na etap "moja ukochana włóczka, mięciutka i w taaaakich bajernackich kolorkach!".


Etap "paseczki, paseczki, mnogo paseczków".



Etap trwający najdłużej, czyli "wykańczamy resztki i lecimy w asymetrię!".









Plus mitenki poza etapami, jak to:

- mitenki z wrabianą jedwabną nitką

- długie mitenki w listki

- długie mitenki bez listków :D


- oraz mitenki z aplikacjami (aplikacje też są z jedwabną nitką :))

Niektóre z mitenek znalazły właścicielki, niektóre leżą w moim GIGANTYCZNYM pudle pełnym udziergów i czekają swego przeznaczenia :D, a że do końca kalendarzowej zimy jeszcze dni kilka planuję post z odzieżą zimową - z kompletami na szyję/ręce albo szyję/głowę.

A potem - WIOSNA!