Jako mistrzyni w prowadzeniu tego bloga, błyskawica, dbająca o kontakt z Czytelnikami wzorowa blogerka i w ogóle zamiast od razu pokazać także drugi kotcyk odczekałam dłuższą chwilę, pozwoliłam zapomnieć, że taki bloguś jak ten w ogóle istnieje, a teraz wszystkich zaskoczę wpisem :D. To jest taka... eeee... nowa metoda influencerska, tak sobie będę powtarzać i, ukoiwszy sumienie, przechodzę do ad remu.
Pierwszy kotcyk był niebieski, drugi kotcyk miał być różowy, ale nie nazbyt dobitnie, bo Właścicielka właśnie wyrasta z fazy różu, a i pokój ma elementy fioletowe z zielenią.
Wybrawszy stosowne włóczki
wybrałam też kota,
po czym po dłuższej chwili pracowitego produkowania, gdy kotcyk był już gotowy
pozostało tylko go ometkować,
złożyć,
to znaczy nie, zanim go złożyłam należało go obfocić w towarzystwie starszego braciszka,
z profila, do góry nogami, z metkami i bez, jak w duszy gra, fantazja podpowiada, a sprzęt fotograficzny (nie najlepszy, oględnie mówiąc) i warunki atmosferyczne (kapryśne) pozwalają,
a dopiero potem spakować
i wysłać, bardzo się starając, by na pewno zdążyły dotrzeć do miejsca przeznaczenia przed Wielkanocą, co się szczęśliwie udało.
Zas z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że się nawet całkiem spodobały...
Pierwszy kotcyk był niebieski, drugi kotcyk miał być różowy, ale nie nazbyt dobitnie, bo Właścicielka właśnie wyrasta z fazy różu, a i pokój ma elementy fioletowe z zielenią.
Wybrawszy stosowne włóczki
wybrałam też kota,
po czym po dłuższej chwili pracowitego produkowania, gdy kotcyk był już gotowy
pozostało tylko go ometkować,
złożyć,
to znaczy nie, zanim go złożyłam należało go obfocić w towarzystwie starszego braciszka,
z profila, do góry nogami, z metkami i bez, jak w duszy gra, fantazja podpowiada, a sprzęt fotograficzny (nie najlepszy, oględnie mówiąc) i warunki atmosferyczne (kapryśne) pozwalają,
a dopiero potem spakować
i wysłać, bardzo się starając, by na pewno zdążyły dotrzeć do miejsca przeznaczenia przed Wielkanocą, co się szczęśliwie udało.
Zas z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że się nawet całkiem spodobały...
Spokojnie ja tu zaglądam codziennie.
OdpowiedzUsuńTen kocyk jest boski.
Monika
<3 (to za zaglądanie codziennie :) ).
UsuńDziękuję (to za kotcyk :D ).
Czuję się (miło) zaskoczona tym wpisem ;-)))))
OdpowiedzUsuńKotcyk równie piękny jak poprzedni, choć ten bardziej do mnie przemawia ze względu na "żywszą" paletę barw.
Nasuwa mi się takie skojarzenie (choć jak rozumiem każdy jest dla kogoś innego), że ten kotcyk jest do zabaw na trawie, plaży, pikników, do hamaka w ogrodzie a jego braciszek do wieczornego otulenia, wyciszenia się i spokojnego snu.
sąsiadka z kl.c
Czemu zaskoczona? Muszę to wiedzieć, psze pani!
UsuńKotcyki są dla dwóch sióstr, może być, że będą się nimi dzielić :)
Bo się nie spodziewałam wpisu a tu wpis się pojawił ;-)))
OdpowiedzUsuńsąsiadka z kl.c