niedziela, 22 lutego 2015

Jeszcze Bardziej Potforrnie

Jakiś czas temu zobaczyłam gdzieś w internecie coś, co się nazywało "Worry Eater". Była to zabawka w kształcie ludzika z buzią zamykaną na zamek, która służyła do tego, by dziecko mogło "wkładać" swoje zmartwienia zabawce do brzuszka, zamykać jej buzie i w ten sposób, symbolicznie, się ich pozbywać.

Pomysł mi się nadzwyczajnie spodobał, zwłaszcza, że jeden z moich Potomków to urodzony, zamartwiający się wszystkim, niezbędnie potrzebujący Worry Eatera malkontent, ale od razu wiedziałam, że wszywanie zamka mnie przerośnie.

Pomysł jednak, raz zasiany, rósł i ewoluował, aż wreszcie, taki wyewoluowany, wydał owoce.



Moje Worry Eatery przyjęły postać tub, w środku usztywnionych filcem, na zewnątrz obszydełkowanych, a przeznaczonych do przechowywania różności, czy to ołówków, czy to cukierków, czy klocków Lego, na które pojemników w Domu w Dziczy wciąż jest za mało.

Potfórr Potomka Młodszego:




Potfórr Potomka Starszego:



Ponieważ istniało ryzyko, że Pojemniki Na Różności, wykorzystywane bez przerwy, rozpadłyby się po tygodniu wpychania im w gardziele rąk aż po łokieć w celu wydobycia tego ostatniego, najostatniejszego cukierka/ klocka Lego kryjącego się w jego wnętrzu, dół każdego Potforra jest klapką, którą można otworzyć i tego cukierka wytrząsnąć (copyrights pomysłu by Pan Małżonek). Tym samym Potforry "robią kupkę", jak natychmiast, chichocząc patologicznie i robiąc głupie miny orzekły Potomki, wzdech.


Ale czym będą tę kupkę robić pozostaje zagadką, bo żaden z Potomków jeszcze nie zdecydował, jakie będzie przeznaczenie Potforrów.

Może nawet zostaną Worry Eaterami, kto wie :).

11 komentarzy:

  1. Cudowne Potfrki, A ta kupka chyba najlepsza. Szkoda że moje potomstwo już takie duże :-( Świetna modyfikacja oryginalnego pomysłu i super wykonanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ty, ja już dostawałam komentarze od jak najbardziej dorosłych, że chcieliby takie mieć, wiek nie jest żadną przeszkodą :)!

      Usuń
  2. Wspaniałe Potforki :-) napatrzeć się na nie nie mogę... są doskonałe!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wyszły lepiej, niz przypuszczałam, robiąc je :). Sama jestem zaskoczona :)))).

      Usuń
  3. Jeśli taki Worry Eater działa, to ja poproszę wersję wielkości samochodu. Z przyczepką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potomki sprawdzą, czy działa, ja dam znać, jeśli tak :).

      Usuń
  4. Bardzo potForne te potworki. :) Niech Królowa uzna to za komplement: znaczy, że są wielce udane; odstraszają.
    Nie znałam tej instytucji (osadźmy się dobrze na gruncie polszczyzny) zjadaczy zmartwień; wielka szkoda, że nie znałam, tyle razy by mi się przydała.
    Jedno tylko mnie zastanawia... skoro pożerają zmartwienia, a potem je wykupkują, to czy te zmartwienia są już mniejsze, mamy do nich większy dystans, są przetworzone, więc mniej szkodliwe?
    Nic straconego - dorośli też mają zmartwienia, nie tylko dzieci, więc sprawię sobie takiego, tylko mój może nie będzie wykupkywał ich :)) Chociaż - jak powyżej - wykupkowanie działa z pewnością również.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem oryginalny Pożeracz Smutków nie mial klapki w tyłeczku :). Klapkę Potforrów wymyślił Pan Małżonek powodowany wizją, co by z nich zostało po tygodnu wydzierania im z gardzieli zawartosci.

      No i Potforry to nie sa klasyczne Pożeracze Smutków.

      Co nie znaczy, że w przypadku klasycznych Pożeraczy przetrawienie i wykupkanie problemów by nie pomogło :).

      Usuń
  5. Wiem, wiem. Obejrzałam w sieci - te z klapką dolną to ewidentnie wynalazek Pana Małżonka (pisała Królowa w poście...hihihi, nie w wielkim poście, ale jednak w Wielkim Poście).
    Ja też obstawiam, że wykupkanie smutku pomoże w jego przetworzeniu, pomniejszeniu :) chociaż swojemu pożeraczowi smutków nie muszę robić tej klapki :) dużych zmartwień nie będę potworkom wpychać w gardziel.
    A jaki świetny prezent by to był podarować komuś takiego potworka :)

    OdpowiedzUsuń