Plan były zupełnie inne.
W planach miałam prezentować na blogu szałowe (no, dobrze, niezłe) zajaczki wielkanocne, które miałam w głowie od dwóch miesięcy.
I które w głowie pozostały.
Oraz jajka przystrojone "na ludowo".
Ale plany wzięły się i rypły, jak wszystkie moje plany ostatnio.
W związku z czym jedyną piękną, rękodzielną rzeczą w Domu w Dziczy tej Wielkanocy jest pisanka, przysłana mi w ramach przepięknej niespodzianki przez Koleżankę.
Nazwałam dzieło Jajkiem Faberge i postawiłam je na oknie, bym mogła rzucić sobie na nie okiem i doznać estetycznej satysfakcji za każdym razem, gdy przechodzę przez pokój.
A w Wielki Piątek siadłam i wyprodukowałam pisanki, projektowane pod gust Potomków.
I tak oto prywatne Jajo Faberge zyskało Ochroniarzy, wraz z którymi robi za jedyną dekorację świąteczną.
A na Święta (oraz na później) życzę Wam, Drodzy, Nieliczni Czytelnicy wszystkiego najlepszego.
Dużo czasu.
Aby artystyczne plany nigdy Wam się nie rypły :).
W planach miałam prezentować na blogu szałowe (no, dobrze, niezłe) zajaczki wielkanocne, które miałam w głowie od dwóch miesięcy.
I które w głowie pozostały.
Oraz jajka przystrojone "na ludowo".
Ale plany wzięły się i rypły, jak wszystkie moje plany ostatnio.
W związku z czym jedyną piękną, rękodzielną rzeczą w Domu w Dziczy tej Wielkanocy jest pisanka, przysłana mi w ramach przepięknej niespodzianki przez Koleżankę.
Nazwałam dzieło Jajkiem Faberge i postawiłam je na oknie, bym mogła rzucić sobie na nie okiem i doznać estetycznej satysfakcji za każdym razem, gdy przechodzę przez pokój.
A w Wielki Piątek siadłam i wyprodukowałam pisanki, projektowane pod gust Potomków.
I tak oto prywatne Jajo Faberge zyskało Ochroniarzy, wraz z którymi robi za jedyną dekorację świąteczną.
A na Święta (oraz na później) życzę Wam, Drodzy, Nieliczni Czytelnicy wszystkiego najlepszego.
Dużo czasu.
Aby artystyczne plany nigdy Wam się nie rypły :).