Święta zbliżają się nieodwołalnie, co więcej, zima już zdążyła warknąć i pokazać kły w wersji "jestem zła i groźna", nie w wersji "jestem disnejowską pocztówką", bez względu jednak na wersję zimy zaczęła we mnie rosnąć chęć sporządzenia własną ręką jakichś zabawek, które okolicznościowo mogłyby postać pod choinką albo na oknie w charakterze dekoracji, a potem - posłuzyć jako zabawki Potomków.
Skoro tylko chęć ta zakiełkowała, poczęłam zastanawiać się nad tym, jakie to mogłyby być zabawki.
Gwiazdorki/Mikołaje odpadły w przedbiegach. Owszem, nader okolicznościowe, ale jednak, jakby nie patrzeć, pola do wyobraźni nie pozostawiają zbyt wiele, nawet, gdyby miały być kanoniczne, czyli nie "wielki krasnal Coca-coli" tylko "biskup z czwartego wieku naszej ery".
Aniołki... no, już bardziej, ale na aniołki nie miałam akurat nastroju.
Reniferki są śliczne, ale - muszę to wyznać - wydają mi się dobrem importowanym, do mojej wersji świąt przebijają się z trudem, Gwiazdor mojego dzieciństwa przylatywał saniami zaprzęgniętymi w konie :).
Padło na bałwanki.
Bałwanki mają szereg zalet.
Po pierwsze, mogą robić za dekoracje dłuuuugo po (i nie tak dłuuugo, ale też, przed) świętach jako stworzenia związane raczej z porą roku.
Po drugie, chociaż baza bałwanka jest nużąco powtarzalna, w temacie nadbudowy można zaszaleć (i w dodatku wykorzystać resztki włóczek, co nie jest najmniejszą z ich zalet :)).
Można bałwanka ubrać w dowolne kolorki.
Można go wyszczuplić, podwyższyć i udekorować.
Można uczynić go weselszym niż inne, pełnym fantazji, zamaszystym.
Można zrobić z niego dziewczynkę (na zamówienie Potomka Starszego, żądającego Bałwankowej Mamusi :)).
I w efekcie można zyskać radosną, kolorową, umilającą smętne, szare, zimowe dni bałwankową rodzinę,
która może się dowolnie rozrastać (ta moja rozrośnie się jeszcze o dwóch obywateli, co najmniej :)),
a poza tym jakieś bałwanki zimą zrobić trzeba.
A przy robieniu tych ani się nie zmarznie, ani nie przemoczy :).
Skoro tylko chęć ta zakiełkowała, poczęłam zastanawiać się nad tym, jakie to mogłyby być zabawki.
Gwiazdorki/Mikołaje odpadły w przedbiegach. Owszem, nader okolicznościowe, ale jednak, jakby nie patrzeć, pola do wyobraźni nie pozostawiają zbyt wiele, nawet, gdyby miały być kanoniczne, czyli nie "wielki krasnal Coca-coli" tylko "biskup z czwartego wieku naszej ery".
Aniołki... no, już bardziej, ale na aniołki nie miałam akurat nastroju.
Reniferki są śliczne, ale - muszę to wyznać - wydają mi się dobrem importowanym, do mojej wersji świąt przebijają się z trudem, Gwiazdor mojego dzieciństwa przylatywał saniami zaprzęgniętymi w konie :).
Padło na bałwanki.
Bałwanki mają szereg zalet.
Po pierwsze, mogą robić za dekoracje dłuuuugo po (i nie tak dłuuugo, ale też, przed) świętach jako stworzenia związane raczej z porą roku.
Po drugie, chociaż baza bałwanka jest nużąco powtarzalna, w temacie nadbudowy można zaszaleć (i w dodatku wykorzystać resztki włóczek, co nie jest najmniejszą z ich zalet :)).




I w efekcie można zyskać radosną, kolorową, umilającą smętne, szare, zimowe dni bałwankową rodzinę,
która może się dowolnie rozrastać (ta moja rozrośnie się jeszcze o dwóch obywateli, co najmniej :)),
Rozkoszne! A pani Bałwankowa najfajniejsza :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Też ją lubię :).
UsuńŚwietne bałwanki. Bardzo mi się podobaja ich łapki z nitkowych patyczków.
OdpowiedzUsuń:D Gołe brzuszki wydawały mi się zbyt gołe.
UsuńSzacun Królowo za talent i pomysłowość :-), co by nie użyć tego modnego ostatnio słówka, które mnie do szału doprowadza a mianowicie "kreatywność".
OdpowiedzUsuńJesteś Genialna !!! O!!!!!. :-)
Eeee, kreatywność to jest chyba, jak bierzesz drut, kawałek kijka i kartke papieru i wyczarowujesz z tego wszystkiego stojąca lampę we wzorek :)))). Na to nie cierpie, zapewniam :DDD.
UsuńBałwanki trafione! Rzeczywiście, co za zima bez bałwanków. Królowo, zrób jakieś pozamieniajki, bo ze strony Królewskiego Dworu po kliknięciu w odpowiednią fotkę po prawej, przekierowuje na Sherlocka nieustająco, przez co Gwiezdny pył i Bałwanki były dla mnie nieuchwytne aż do dziś (bo z ufnością klikałam w fotkę, zamiast wejść na stronkę piernikowemiasto. Wymaga to jakiegoś przeklikania linkowania i już czytelnicy Dworu przeniosą się prawidłowo na Bałwanki, a potem - oby - na kolejne dzieła pracowitych rączek JW
OdpowiedzUsuńDzięki za zwrocenie uwagi, a ja się zastanawialam, czemu mam wejscia wyłacznie na Sherlocka :D! Nie, żebym sie dziwiła, znajac (pobieznie, ale zawsze) ilość i stopien szalenstwa jego fanek ;D, ale jednak trochę to mi sie wydawalo dziwne :).
UsuńJuż poprawiłam, teraz wszystko powinno chodzić, jak trzeba :).
Chodzi jak trzeba :)) Ja nie jestem fanką Sherlocka (jakoś nie zdarzyło mi się dotąd oglądać tego serialu, siedzę w Chirurgach, uzależnienie, grr), prędzej bałwanków :) alem Ci narobiła wejść na Sherlocka przynajmniej z 7, bom ciągle sprawdzała od ponad tygodnia, czy już te bałwanki są :))) Tak więc z 7-8 głosów oddanych wejściami na Sherlocka proszę przepisać na bałwanki. Fajne są. Jeszcze dwa powinny być :) Który z nich kto Królewski Małżonek? Podejrzewam, że dopiero powstanie.
OdpowiedzUsuńCzyli wiem, komu dziękować za ruch na blogu, bez niego panowalaby tu zamarła cisza i bezruch iscie arktyczny, nie jest to bowiem blog przesadnie popularny :D.
UsuńPan Małżonek to ten z rozwichrzonym tęczowym szalikiem, sam tak sobie zazyczył :).
E tam, nie wierzę. Sama propaguję Kłębowisko wśród znajomych dziergających. Nieodmiennie wzbudza podziw. A takich świrów ja my jest więcej w Polsce i poza nią. Na pewno wchodzą i wchodzić będą w coraz większej liczbie. Może tylko nie wszyscy zostawiają komentarze (takie nieśmiałki :)))
UsuńNo a Pan Małżonek - wspaniały, właśnie taki rozwichrzony. Szkoda, że przed świętami już chyba nie zdążę narobić gwiazdek i bałwanków....zasugerowałam się aniołkami jako symbolem świąteczno-zimowym, no i klops.
Niestety, niestety, statystyki tez tych wejśc nie wskazują :). Tak więc Kłębowisko pozostanie sobie pewnie blogikiem na marginesie blogosfery. Tylko dla znawców, o! Tak się będę pocieszać ;D.
UsuńAniolki, przyznam, tez mi się wydały zbyt małokolorowe, i temy równiez bałwanki zawdzięczaja pojawienie sie na świecie :).
Żeby nie być źle zrozumianą!!! Oczywiście jestem fanką wielką Sherlocka włóczkowego. Lalka jest perfekcyjna! Balejażowe włosy są idealne. Nie jestem fanką aktora odtwarzającego w filmie rolę przypisaną do tej lalki :)) Może dlatego, że nigdy jeszcze nie widziałam tego aktora (oprócz na fotosach). Ale lalka - genialna.
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Zrozumiałam świetnie, co chciałas powiedzieć :))).
UsuńI ja też nie jestem fanką tego akurat aktora (chociaz bardzo go lubię, przyznaję, i to mimo, że po raz pierwszy widziałam go w pludrach i bizuterii z epoki Tudorów ;D), ale serial - ach! Boski :).
Co za paskudnie perfekcyjne bałwanki! Jak tak można?! Niby się tu przekonuje, że resztki, źe tak przypadkiem i w przelocie, a powstają bałwanki pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuń:-)))
Pani Bałwankowa ma urocze usteczka. I te czapki kolorowe...!
@Noemi
Sherlock jest genialny, mądre uwspółcześnienie bardzo dobrze zrobiło tej historii.
Zalezy, jakie się ma resztki :D...
UsuńA "Sherlock" jest absolutnie genialny, ma to wszystko, za co kocham Brytyjczyków - zaufanie do inteligencji widza (któremu nie trzeba wszystkiego tłumaczyć jak pastuszek krowie na rowie, co jest, niestety, czesta przypadłoscią seriali amerykanskich) i przekonanie, że widz niekoniecznie po to, by się dobrze bawić potrzebuje prostackiej papki, co jest przypadłością jakże wielu polskich...
Moje bałwanki są troszkę inne :)))
OdpowiedzUsuń