środa, 30 lipca 2014

Sukienka z dodatkiem

Jakiś czas temu nabyłam sukienkę.

Nabyłam ją w tzw. ekskluzywnym ciucholandzie - w ciucholandzie dlatego, że nie pamiętam już, kiedy nabyłam coś w innym rodzaju sklepów, a w ekskluzywnym - bo to był malutki ciucholand, którego właścicielka miała same oryginalne, pieczołowicie dobierane rzeczy, a w ogóle siedziała sobie w miejscu pracy i machała szydełkiem, czółenkiem albo inną igłą do koralików, po czym to, co wyprodukowała też wystawiała na sprzedaż. Słowem, artystyczny ciucholand z artystycznym duchem, dość drogi, ale upolowałam akurat przecenę i za całe dziesięć złotych nabyłam sukienkę,


styl empire, czy też, jak określiłam to natychmiast "styl - Fantyna śpiewająca w Les Miserables", surowy jedwab na podszewce, powiewna, cudownie się układająca, po prostu och i ach.


Niestety, po powrocie do domu i dokonaniu przymiarki (nigdy niczego nie mierzę w sklepach, ekhm) dokonałam straszliwego odkrycia - oto sukienka w stylu empire wymaga posiadania dekoltu w stylu empire,

Francois Gerard, portret Madame Recamier
tymczasem ja w nigdy życiu, nawet jako matka karmiąca, nie posiadałam ani dekoltu w stylu empire, ani w żadnym innym, w miejscu dekoltu mam wyłącznie klatkę piersiową, a od czasu, gdy zachorowałam - klatkę pod-piersiową o, taką:


W związku z czym sukienkę odwiesiłam w szafie, i tylko, czasem trafiając na nią przypadkiem, wzdychałam sobie smutno.

Aż wreszcie, przy okazji kolejnego smutnego westchnięcia, wpadłam na pomysł.

Skoro jedyną wadą sukienki jest eksponowanie tego, co mam w miejscu dekoltu, należy to miejsce zasłonić.

Co pomyślawszy, przystąpiłam do produkcji osłonki.


Osłonkę robiłam z włóczki Solfege, z której robi się KOSZ-MAR-NIE, jest to bowiem włóczka nie dość, ze składająca się z, jakby to ująć, niezależnych niteczek, łączących się i rozłączających nieregularnie (a co za tym idzie, rozłażących się i haczących w czasie robienia), to jeszcze co siedem centymetrów wpleciony jest w nią jest cekinek.

No, ale efekt jest, o taki:


I w dodatku całkowitym przypadkiem (co przyznaję) srebrny odcień Solfege idealnie pasuje do odcienia sukienki, w związku z czym wszystko razem wygląda nie jak przypadek, ale jakby było tak, jak miało być od samego początku.




I dekolt zasłania idealnie, dzięki czemu mogę eksponować nogi :).

A gdyby ktoś nawet wolał wpatrywać się w ten zasłonięty dekolt zamiast w moje nogi, jego uwaga zostaje rozproszona na skutek subtelnego migotania.


Powiadam Szanownemu Państwu, warto było oblewać się potem nad rozdwajającą się włóczką i kląć na cekinki!

14 komentarzy:

  1. Wiesz co Ci powiem?
    Nie lubię oglądać zdjęć ciuchów bez modelki w środku. Ale rozumiem, oj, jak rozumiem! Ja nie pochwaliłam się kilkoma rzeczami, bo było mi wstyd pozować, a kilkoma się pochwaliłam i też mi wstyd :/
    Byłoby łatwiej, gdyby komentarze dotyczyły ubrania a nie osoby, nie sądzisz?

    I jeszcze powiem, żeś pracowita i cierpliwa że pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, sukienki na modelce nie ma, bo nie ma komu zrobic jej odpowiedniego zdjęcia, a nie dlatego, że sie wstydzę - zdjecia robione przez Pana Małżonka zazwyczaj mnie nie zadawalaja, a sama sobie nie umiem. A manekina nie mam. Wiec jest, jak jest. Na szczęście ja rzadko robię ciuchy :).

      Co do mojej cierpliwości i - zwlaszcza - pracowitosci to polemizowalabym. I to bardzo :).

      Usuń
    2. No to jeśli Cię to nie krępuje, to wskakuj w kiecę i dodaj zdjęcie na modelce! Zobaczymy dokąd sięga to cekinowe cudo i co przez nie widać (albo czego nie)!

      Usuń
    3. Na Autorce lub na manekinie proszę. Większość ciuszków wygląda lepiej na człowieku niż na wieszaku. Proszę, spróbuj fotografować następne twórczości na sobie w jakiś sposób - tak jak bambusową zieloną spódnicę.
      Srebrzystość bardzo fajnie wygląda. Ciekawe, jak na Tobie będzie.

      Usuń
  2. No to ja sobie teraz myślę, że cena zestawu znacząco skoczyła w górę :D
    Teraz idę ubolewać, że nie umiem sobie wymyślić i machnąć szydełkiem i mieć. Gamoń szydełczany ze mnie mimo nieustających prób :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ktos by chcial kupić, oto jest pytanie :).

      Usuń
  3. Królowo Matko, ach nichże Cię pochwalę kolejny raz...Niechbym juz i umiała tak produkować na szydełku to i tak nie wymyśliłabym takiego cacka bom ja dusza artystyczna co prawda, ale nieco inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwalam. Co prawda nie dowierzam komplementom, ale to nie umniejsza przyjemności z ich słuchania :).

      Usuń
  4. uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu, ja nazywam ten typ sukienki "józefinką" wiadomo od czyjego imienia bo jakoś tak nieodłącznie mi się kojarzy. Sukienka piękna, a przykrywka dla dekoltu po prostu cudowna. Spieszę donieść hi hi, że w wyniku mało przyjemnego procesu zwanego manopauzą, mój dekolt stał się jak najbardziej odpowiedni do wszelakiej ekspozycji, ale...............ale nie ma lekko ciężar mego ciała wzrósł mianowicie o 15 kg, o czym bynajmniej nie marzyłam :-(((((((. W sumie chyba wolałam ekspozycyjnego dekoltu nie posiadać.
    Pozdrowienia ze stryszku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo! Myszka i robótki!!!

      Pozwol z tego miejsca powiedziec, że UWIELBIAM stryszek, jest piękny i przytulny, i uwielbiam rzeczy, ktore robisz, a nad Twoimi wisiorami z kamieni plakałam krwawymi łzami z zazdrości :). Wiem, ze nie brzmi to szczegolnie pozytywnie, ale było, zapewniam, te bursztyny sa absolutnie cudowne, ale i te dłuuuugie naszyjniki, i kolczyki, boskie po prostu!!!

      Usuń
  5. Dzięki bardzo :-), trzeba było napisać, ja się chętnie wymieniam, a bursztyny kocham miłością nieustającą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie śmialabym :). Byłam pewna, że robisz te cuda na zamówienie dla jakichs galerii i nie odważałam sie nawet pytac o cenę, bo od razu założylam, że mnie nie stac :).

      A moim zdaniem nie mam niczego, co byłoby warte wymiany na COŚ TAKIEGO :).

      Usuń
    2. Ta "radosna twórczość" to z miłości do obwieszania się :-),Bez narzędzi to za bardzo się nie zaszaleje :-(, więc to nic takiego nie było, ale zawsze miło jak się komuś spodobało. Ja wiem na co mogłybyśmy się wymienić :-), tylko nie wiem co takiego Ty byś chciała. Pozdrowienia stryszkowe.

      Usuń
    3. Tak samo mam z kolczykami!!! Produkuję je hurtowo w napadach szału twórczego, a potem nie nadążam nosić i rozdaję :). Albo trzymam w szufladzie, jak nie mam chętnych :D.

      Jak to co bym chciała? Wszystko :D! Ale nie umiem sobie wyobrazić, co byś mogła chcieć w zamian :). Jeśli jest coś takiego i naprawdę moglybyśmu=y sie wymienic napisz na priva, dobrze? Adres jest gdzieś tam u góry strony, ale tu tez napiszę: ch.sch.anna@gmail.com

      Liczę, że napiszesz :).

      Usuń