środa, 17 lutego 2016

Dzień Kota

Z okazji Dnia Kota postanowiłam odkopać popełniony niegdyś haft.


Haft był robiony według wzoru, który sobie - o, niespodzianko! o, zaskoczenie stulecia! - pozmieniałam, bo przymrużone oczka kota nie podobały mi się wcale, wąsy powinny (moim zdaniem) iść w inne strony niż sugerowane, a na róży powinny się pojawić koraliki. Mieniące się. Jak rosa.


Przy okazji swego święta Kot uzyskał stosowną oprawę i dumnie zawisł na ścianie.


A w produkcji jest już kolejny Kot (też pozmieniany, aha!), który też będzie miał różę z kroplami rosy, a oprawę to nawet już ma, chwilowo nieużywaną.


Na następny Dzień Kota będzie jak znalazł!



PS. Miło mi donieść, że aparacik wrócił do dom z Aparacikowego Spa i Odnawialni Biologicznej Dla Aparacików, co oznacza, że wkrótce pozdejmuję wszystko, co z Ambitnego Planu na Ferie  udało mi się zrealizować (a trochę tego jest), i natychmiast wrzucę na bloga.

To znaczy, natychmiast, jak tylko pozbędę się Tej Cholernej Grypy, która trzyma mnie w swym uscisku od dwóch tygodni.

Aaaaaapsik.

Wzdech.