niedziela, 29 września 2013

Dzięki bogom za długi wdzięczności

... bo bez długów wdzięczności na tym blogu (i tak nie nazbyt popularnym/ często uaktualnianym/ itepe, itede) panowałaby smutna, głucha i posępna cisza.

A tak to może się na przykład zdarzyć, że Koleżanka napisze do mnie z informacją, że zalega u niej w szafie trzy i pół kilograma włóczki. Z którą Koleżanka nie wie co zrobić, ale gdybym ja wiedziała, to ona chętnie odstąpi.

Zapytana przeze mnie o sposób rozliczenia Koleżanka odparła, że chętnie przygarnie jakiś niepotrzebnik. Ucieszona nieprzytomnie (bo bardzo lubię, jak ktoś otwarcie prosi o niepotrzebniki, oszczędza mi to udręki na myśl, że obdarowałam kurzołapką kogoś pragmatycznego i dobrze wychowanego, kto będzie się zmuszał do podziękowań, a w głębi duszy zastanawiał się, czy niepotrzebnik od razu wyrzucić, czy schować w poręcznym miejscu, z którego łatwo dobyć go będzie na wypadek mojej niezapowiedzianej wizyty) upewniłam się, o jaki rodzaj niepotrzebnika chodzi i jakie kolory ewentualnie wchodzą w grę, po czym wyprodukowałam to:




Koleżankom, komentującym moje prace na Facebooku ptaszęta skojarzyły się z tańczącymi Feniksami. Bardzo romantycznie :).

Z czym się skojarzą obdarowanej nie wiem, gdyż Feniksy polecą do niej dopiero jutro.

Ewentualnych Czytelników zainteresowanych dalszymi wytworami mych rąk informuję, że mam jeszcze kilka długów wdzięczności, które będę spłacać w naturze, tak więc na Kłębowisku od czasu do czasu coś się powinno pojawić.