Lato minęło daaawno temu, nawet jesień już się chyli... no, może jeszcze się nie chyli, ale półmetek minęła, a i śniegiem zdążyła sypnąć, a tymczasem na blogu nie było jeszcze letniego kocyka temperaturowego i lada chwila wszyscy dwaj Czytelnicy tego bloga dojdą do wniosku, że tego kocyka w ogóle nie ma.
A otóż jest, o, proszę bardzo:
Jak widać w letnim kocu postawiłam na żółcie, pomarańcze i czerwienie, im było cieplej, tym kocyk robił się czerwieńszy
i całkiem wyraźnie widać, że tegoroczne lato, odsądzane tu i ówdzie od czci i wiary, nie było wcale takie zimne, jak niektórzy chcą je pamiętać (najciemniejszy żółty to temperatury od 22 stopni, a najciemniejsza czerwień - powyżej 35 stopni Celsjusza).
Poza ty wszystko jak zawsze, skromna bordiurka, wciąganie dwóch milionów nitek, te rzeczy.
I już. Już można było dobyć skompletowaną włóczkę na kocyk jesienny i przystąpić do dziergania.
Co czynię wytrwale.
czwartek, 30 listopada 2017
wtorek, 14 listopada 2017
Miś amerykański
Nie, żeby słoniki przysłoniły produkcję misiów, co to, to nie, chociaż ten konkretny miś został wyprodukowany z pół roku temu i mieszka od dawna w Stanach Zjednoczonych ze swoją małą Właścicielką.
Która miała być Właścicielem.
Miś został zamówiony w czasie, gdy Właścicielka mieszkała sobie w brzuchu swojej Mamy i wszystkie znaki na ziemi i niebie (czyt. - USG) mówiły, że będzie ona chłopcem.
Wierna Czytelniczka zamówiła dla chłopca misia, niebieskiego, a Królowa Matka przystąpiła do realizacji zamówienia z uczuciem i entuzjazmem.
Po czym, gdy zamówienie praktycznie było gotowe do wysyłki, okazało się, że Mały Chłopczyk zza Wielkiej Wody okazała się Małą Dziewczynką.
Na szczęście kolor niebieski był związany z upodobaniami Zamawiającej, więc nie trzeba było go przerabiać :).
I taki właśnie miś, niebieski i z granatowymi i zielonymi kwiatkami został przez Dziadka nowej Właścicielki zabrany za Ocean...
... gdzie sobie mieszka, obśliniany z entuzjazmem, ponieważ - jak mi doniesiono jakiś czas temu - mała Właścicielka już ząbkuje.
A niewykluczone, że nawet raczkuje.
Miejmy nadzieję, że z misiem do towarzystwa :).
Która miała być Właścicielem.
Miś został zamówiony w czasie, gdy Właścicielka mieszkała sobie w brzuchu swojej Mamy i wszystkie znaki na ziemi i niebie (czyt. - USG) mówiły, że będzie ona chłopcem.
Wierna Czytelniczka zamówiła dla chłopca misia, niebieskiego, a Królowa Matka przystąpiła do realizacji zamówienia z uczuciem i entuzjazmem.
Po czym, gdy zamówienie praktycznie było gotowe do wysyłki, okazało się, że Mały Chłopczyk zza Wielkiej Wody okazała się Małą Dziewczynką.
Na szczęście kolor niebieski był związany z upodobaniami Zamawiającej, więc nie trzeba było go przerabiać :).
I taki właśnie miś, niebieski i z granatowymi i zielonymi kwiatkami został przez Dziadka nowej Właścicielki zabrany za Ocean...
... gdzie sobie mieszka, obśliniany z entuzjazmem, ponieważ - jak mi doniesiono jakiś czas temu - mała Właścicielka już ząbkuje.
A niewykluczone, że nawet raczkuje.
Miejmy nadzieję, że z misiem do towarzystwa :).
Subskrybuj:
Posty (Atom)