poniedziałek, 22 października 2018

Morski kocyk

Zamówienie na kocyk dostałam... chyba w kwietniu? Nie pamiętam. Dawno temu w każdym razie, ale wiedziałam, że wręczany będzie w październiku, miał być bowiem prezentem urodzinowym.

Październik zbliża się do końca i pomyślałam sobie, że mogę go już tutaj pokazać.

Morski kocyk, dodam tonem koniecznego wyjaśnienia, nie musiał być morskim kocykiem. W ogóle Zamawiająca zostawiła mi pełną wolność, byle było kolorowo i może trochę w stylu moich kocyków temperaturowych.

Nic prostszego, lepszego i piękniejszego, przygotowałam włóczkę, rzuciłam okiem na kolory i jakoś tak mi się skojarzyły z zachodem słońca nad morzem.

Tak właśnie urodził się morski kocyk.

Zaczął się od plaży...


...by płynnie - nomen omen - przejść do fal.


A gdy fale już szumiały i obmywały brzeg pojawiło się zachodzące za nie słońce.


Czy też raczej łuna po słońcu, które już zaszło.

Do gotowego kocyka


pozostało tylko przyszyć metkę


i kocyk gotowy był do drogi.


Mam nadzieję, że spodobał się Szanownej Jubilatce, i że będzie ją nie tylko grzał, ale także przypominał lato i morze w długie jesienne i zimowe wieczory.