środa, 28 lutego 2018

Szal z alpaki

Zima była uprzejma sypnąć śniegiem i przymrozić mroziskiem, i w ten sposób przypomniała mi, że na pokazanie na blogu od roku czeka Dzieło, które dosłownie ratuje mi życie w mroźne poranki i dni (i stąd użyta z szacunkiem wielka litera).


Szal z alpaki.

Alpaka zawitała do Domu w Dziczy przy okazji robienia tego swetra, a że po wykonaniu wszystkich granny squares zostało jeszcze całkiem sporo ponapoczynanych motków wymyśliłam, że zrobię z nich dużą szlo-chustę.


 W paseczki, żeby wykorzystać te wszystkie ponapoczynane motki i nie przejmować się, jak mi któryś skończy się niespodziewanie w połowie rządka.


Oczywiście dość szybko okazało się, że tak uroczo to nie będzie, moja fantazja kazała paseczkom układać się w określony sposób, więc o brakowaniu włóczki nie mogło być mowy, pozamawiałam kolejne moteczki i w sumie szal i sweter kosztowały mnie majątek, całe szczęście, że produkcja została rozłożona na prawie trzy lata, bo inaczej poszłabym z torbami.

Mam tylko nadzieję, że efekt wart był wysiłku.


W dodatku zastosowałam odkrywczą metodę pod roboczym tytułem Wszystko, Żeby Tylko Nie Wszywać Milionów Nitek.


Nitki otóż pozostawiałam, zamiast je wszywać i po skończeniu szala powiązałam je w frędzle.


I voila.

Jest i wygląda o wiele lepiej niż na zdjęciach.


Oraz - a musze wyznać, że niekoniecznie wierzyłam we wszystkie zapewnienia producenta o tym, jak ta wełna grzeje i w ogóle - muszę posypać głowę popiołem i przyznać, że tak.

Grzeje jak szalona.

Dzięki bogom za alpaki!

źródło

piątek, 23 lutego 2018

Tęczowa torba ze sznurka

Zima trwa, a nawet powraca podobno, ale dnie coraz dłuższe, noce krótsze i myśl o lecie pojawia się coraz częściej, już to jako tęsknota, już to jako wspomnienia, a już to jako przypomnienie, że ma się kilka typowo letnich rzeczy do pokazania oraz obiecało się Wszystkim Dwóm Czytelnikom post o rzeczach ze sznurka.

Ze sznurka to ja lubię robić o wiele bardziej niż z włóczki T-shirtowej, ale robię rzadziej, bo sznurek jest dla mnie po prostu za gruby. Wiem, że istnieją osoby, w których instynktowny opór budzi myśl o robieniu czegokolwiek na szydełku nr 2,7 (moje ulubione), we mnie budzi opór myśl o robieniu rzeczy na szydełku numer 14. Cóż chcecie, jestem szczupła i słaba, a już pięć rzędów takiego dywanika ze sznurka waży, że ho, ho.

Dopiero, gdy znalazła sznurek grubości 3mm okazało się, że to jest to!

Torba z takiego sznurka nie urywa ramienia (plan robienia torby ze sznurka 5 mm porzuciłam ze względu na doświadczenia mojej teściowej, kobietki niewysokiej i drobniutkiej, dla niej sama, pusta torba sznurkowa była za ciężka po prostu, a podejrzewam, ze moja teściowa nie jest jedyną taką osobą w Polsce),


a robi się ją przyjemnie i szybko.


A sznurek 5mm wykorzystałam do uplecenia z niego rączek, które, związane na węzeł sprawiły, że torba zyskała plażowy sznyt!




Teraz tylko - aby do lata :).


W roli modela, tradycyjnie, Potomek Starszy :).