Do świąt jest już o cały tydzień bliżej, a ponieważ Pompony nadal uprzejmie śpią przed obiadem, niekiedy całkiem długo, udało mi się po raz kolejny upiększyć ten świat za pomocą poczynienia drugiego zestawu bombek, tym razem w czerwieniach i bielach (przełamanych różem tu i ówdzie, z braku odpowiedniej liczby odcieni czerwonego),
a udało mi się zdążyć w czasie pomponiej drzemki, ponieważ największa trudność, czyli takie przeliczenie i ostateczne ustalenie liczby oczek, by opracować odpowiedni wzór dla bombek w trzech rozmiarach, czyli najbardziej pracochłonna część roboty, została wcześniej opracowana przy okazji produkowania bombek niebieskich.
Czerwone robiło się znacznie szybciej.
Bardziej pracochłonne było produkowanie w każdej wolnej chwili tygodnia zestawu choinek w czerwieni, i aż dziw, że wyszły one do czegoś podobne, jeśli weźmie się pod uwagę, że były wykonywane metodą "przyszywamy koralik, robimy przerwę na ugotowanie owsianki, przyszywamy koralik, przerwa na wysadzenie na nocnik, przyszywamy koralik, przerwa na pomoc w lekcjach, przyszywamy koralik, ranjulek, to już ta godzina?! czas iść lulu!", a nazajutrz "przyszywamy koralik..."
W międzyczasie Właścicielka Tańczących Ptasząt zrobiła mi niespodziankę i zaprezentowała serię zdjęć w aranżacjach ludowych, które mnie zachwyciły. Zachwycona ja uzyskałam Jej zgodę, by kilka tych zdjęć pokazać na blogu (zdjęcia podpisane są moją parafką również za zgodą ich Właścicielki).
Po prostu ma się wrażenie, że to zupełnie inne ptaki, specjalnie przygotowane dla wpasowania ich w ludowe klimaty!
A na koniec, ku wspomnieniu lata, jeszcze jedno zdjęcie.
Tańczące Ptaki na wakacjach :).
a udało mi się zdążyć w czasie pomponiej drzemki, ponieważ największa trudność, czyli takie przeliczenie i ostateczne ustalenie liczby oczek, by opracować odpowiedni wzór dla bombek w trzech rozmiarach, czyli najbardziej pracochłonna część roboty, została wcześniej opracowana przy okazji produkowania bombek niebieskich.
Czerwone robiło się znacznie szybciej.
W międzyczasie Właścicielka Tańczących Ptasząt zrobiła mi niespodziankę i zaprezentowała serię zdjęć w aranżacjach ludowych, które mnie zachwyciły. Zachwycona ja uzyskałam Jej zgodę, by kilka tych zdjęć pokazać na blogu (zdjęcia podpisane są moją parafką również za zgodą ich Właścicielki).
Po prostu ma się wrażenie, że to zupełnie inne ptaki, specjalnie przygotowane dla wpasowania ich w ludowe klimaty!
A na koniec, ku wspomnieniu lata, jeszcze jedno zdjęcie.
Tańczące Ptaki na wakacjach :).
i znowu świat stał się trochę piękniejszy. :-)
OdpowiedzUsuńDzieki twoim zdjęciom :)!
UsuńIle frajdy z takich ptasząt, co nie? ;)
OdpowiedzUsuńA w temacie bombek- jakich nici używasz? Jak mi poród nie stanie na drodze, to może sobie machnę na wzór i podobieństwo... Święta naprawdę tuż tuż...
Jakie mam :D. Tu jest kompletna mieszanka, aż nie wiem, czy się przyznawać, bo prawdziwi fachowcy się za glowe zlapia, ale co tam, grunt, ze wychodzi (Jeans YarnArtu, oczywiscie, Camilla, Miya i coś, czego nazwy nie znam/nie pamiętam... byle sie gruboscią zgadzalo :)).
Usuńbombeczki sa cudo, i ptaszki też zresztą, moje klimaciki .Pozdrawiam ciepło piecyk
OdpowiedzUsuńOch! Piecyk mnie zasczycił(-a)! Czuję sie pochlebiona!!!
UsuńPS. Zamierzam zapisać się na candy, zupelnie oszalałam na widok tych kolczyków muchomorkowych :)!