Na początku czerwca moja Matka spytała:
- Ale wychowawczyni Potomka Starszego masz w planach coś zrobić na pożegnanie? - i tu trzeba przypomnieć, że Potomek Starszy w tym roku skończył klasę trzecią i rozstał się z częścią kolegów i koleżanek, oraz - co ważniejsze dla tego wpisu - z Wychowawczynia, która go cierpliwie holowała przez rafy bycia początkującym uczniem, a już kto jak kto, ale ja najlepiej wiem, do jakiego stopnia bywała to orka po ugorze.
Świadoma tej orki miałam plan, by rzeczywiście Wychowawczynię uhonorować w niebanalny, a jednocześnie nie kosztowny (bo to krępujące i, cóż, banalne właśnie, a poza tym mnie nie stać) sposób, myślałam o tym i myślałam, a im bardziej myślałam, tym bardziej nie miałam pojęcia, co robić, aż pewnego dnia w ręce wpadła mi paczuszka nici, zamówionych kiedyś tam, w przypływie zaćmienia umysłu zapewne,
bowiem były to nici wyjątkowo cieniutkie, na 30-gramowym motku 80 metrów, szydełko numer 1 było dla nich i tak przyduże.
Tym przydużym szydełkiem wykonałam serduszko,
potem drugie, trzecie, czwarte... aż ani się obejrzałam, i miałam tych serduszek czterdzieści (poświęciłam na ich robienie cały Długi Weekend).
Gdy cała czterdziestka była gotowa, naszyłam je na konopny sznurek,
i już pozostało mi tylko udrapować sznurek, który się zmienił w ozdobną wstęgę, na kwiatku, nabytym wcześniej i umieszczonym w osłonce o kształcie emaliowanego wiaderka,
oraz razem ze starannie wymyśloną, zaprojektowaną i wykonaną laurką Potomka Starszego ofiarować to Pani Wychowawczyni z wyrazami wdzięczności i nadzieją, że się spodobało :).
- Ale wychowawczyni Potomka Starszego masz w planach coś zrobić na pożegnanie? - i tu trzeba przypomnieć, że Potomek Starszy w tym roku skończył klasę trzecią i rozstał się z częścią kolegów i koleżanek, oraz - co ważniejsze dla tego wpisu - z Wychowawczynia, która go cierpliwie holowała przez rafy bycia początkującym uczniem, a już kto jak kto, ale ja najlepiej wiem, do jakiego stopnia bywała to orka po ugorze.
Świadoma tej orki miałam plan, by rzeczywiście Wychowawczynię uhonorować w niebanalny, a jednocześnie nie kosztowny (bo to krępujące i, cóż, banalne właśnie, a poza tym mnie nie stać) sposób, myślałam o tym i myślałam, a im bardziej myślałam, tym bardziej nie miałam pojęcia, co robić, aż pewnego dnia w ręce wpadła mi paczuszka nici, zamówionych kiedyś tam, w przypływie zaćmienia umysłu zapewne,
bowiem były to nici wyjątkowo cieniutkie, na 30-gramowym motku 80 metrów, szydełko numer 1 było dla nich i tak przyduże.
Tym przydużym szydełkiem wykonałam serduszko,
potem drugie, trzecie, czwarte... aż ani się obejrzałam, i miałam tych serduszek czterdzieści (poświęciłam na ich robienie cały Długi Weekend).
Gdy cała czterdziestka była gotowa, naszyłam je na konopny sznurek,
i już pozostało mi tylko udrapować sznurek, który się zmienił w ozdobną wstęgę, na kwiatku, nabytym wcześniej i umieszczonym w osłonce o kształcie emaliowanego wiaderka,
oraz razem ze starannie wymyśloną, zaprojektowaną i wykonaną laurką Potomka Starszego ofiarować to Pani Wychowawczyni z wyrazami wdzięczności i nadzieją, że się spodobało :).
Nie ma opcji, żeby taka girlanda z serc i od serca się nie spodobała :-) Mnie się podoba :-)
OdpowiedzUsuńJuż dostałam serie wzruszonych SMS-ów, więc wiem, że i Wychowawczyni sie spodobala. Ufff :).
UsuńŚliczne. Jak zwykle. Ja to się nigdy nie przestanę zachwycać...
OdpowiedzUsuń<3 Dziękuję :)!
Usuńurocze te maleńkie serduszka i ... chyba dość pracochłonne...
OdpowiedzUsuńDość, chociaz jak już reka przywykła do cieniutkiej nici i szydełka szło calkiem szybko :).
Usuńdlaczegóż spodobać by się nie miała, taka garść misternych serduszek
OdpowiedzUsuńa nawet jakby zastosowania nie znalazła to miłym wspomnieniem pozostanie :-)
Bo nie każdy lubi niepotrzebniki :))). Ale pomyślalam sobie, że Wychowawczyni Potomka ma dwie córki, jesli nie ona, one znajda dla tej girlandy jakies zastosowanie :).
UsuńPrześliczne serduszka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :).
Usuń