piątek, 30 grudnia 2016

Poświątecznie, dwa

Pierwszy konik wraz z bombkami niebieskimi poszedł w ręce mojej siostry.

Drugi miał pójść (i poszedł w samą Wigilię) w ręce teściowej.

Ponieważ nieco wcześniej niż w ogóle zasiadłam do ścibolenia koników wymyśliłam inne bombki,


nie kolorowe, jak zwykle, ale z naszytą na jednolitym tle aplikacją przypominającą (w zamiarach :)) płatek śniegu


konik - jak kombinowałam - powinien być do tych bombek dostosowany stylistycznie.

W efekcie wyszedł konik prawie-że-skandynawski.


Prawie-że-skandynawski konik - no, mnie się przynajmniej kojarzy konikiem z Dalarna,

Źródło
które to koniki z Dalarna też kiedyś zamierzam wykonać, nie z drewna, rzecz jasna. I nie wiem, kiedy. Ale kiedyś - a więc wracając do ad remu, prawie-że skandynawski konik otrzymał śnieżny wystrój,



kryształki w charakterze ozdóbek


oraz srebrne dzwoneczki przy ogonie


i wygląda naprawdę lepiej, niż na tych pospiesznie robionych w złym świetle zdjęciach.

A także się spodobał.

Chyba :).

1 komentarz:

  1. Wszystkie koniki są świetne, ale czerwony z przyczyn oczywistych najbardziej przypadł mi do serca ;-).
    Bardzo dobrego roku 2017 i serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

    OdpowiedzUsuń