Ostatnio w Domu w Dziczy ma miejsce mały remoncik połączony z masywnym opróżnianiem szaf i pozbywaniem się o-nie-wiem-ilu-lat-nie-noszonych rzeczy.
Przy okazji robienia czystek w szafach wyciągnięte zostały także dwa swetry,
które we wiośnianych latach narzeczeństwa Ja-Jeszcze-Wtedy-Nie-Matka dziergałam miłośnie sobie i Panu-Jeszcze-Wtedy-Nie-Małżonkowi z identycznej włóczki i w identycznym stylu (warkocze irlandzkie, uwielbiam i wykonywać, i podziwiać), a potem sobie te wytwory moich rąk razem z Panem Małżonkiem nosiliśmy, aż wreszcie upchnęliśmy je w trudno dostępnym kacie szafy i zapomnieliśmy o nich na śmierć.
Aż wreszcie, przy okazji Wielkiej Czystki, postanowiliśmy je wyrzucić.
Zapakowane w wielkie wory ciuch stały sobie na podeście schodów, a ja co je mijałam, to rzucałam okiem, a co rzuciłam okiem, to mi się serce ściskało, bo oczywiście rozumiałam celowość wyrzucenia ubrań, których się od lat siedmiu czy tam pięciu na grzbiecie nie miało, ale rozsądek to jedno, a sentymenta to całkiem co innego, prawda?
Aż wreszcie, przy kolejnym rzuceniu, przypomniałam sobie, że widziałam cały internet zarzucony zdjęciami poduszek ze swetrów. Niektóre z tych poduszek zaopatrzone były nawet w ceny, z tych przyprawiających o apopleksję, a tu, cóż za traf, znalazłam się w posiadaniu dwóch swetrów, z których mogłam takie poduszki zrobić ot, tak, a potem udawać, ze kupiłam je w jednym z tych ekskluzywnych i wypasionych sklepów dla ekologicznej klasy średniej!
Nie zwlekając zatem chwyciłam za nożyczki...
a potem za szydełko, i już po dwóch dniach dłubaniny miałam prawie całkiem nowy wystrój wnętrza.
I w dodatku natychmiast zaakceptowany przez domowników!
A w każdym razie przez tego najważniejszego :).
Przy okazji robienia czystek w szafach wyciągnięte zostały także dwa swetry,
które we wiośnianych latach narzeczeństwa Ja-Jeszcze-Wtedy-Nie-Matka dziergałam miłośnie sobie i Panu-Jeszcze-Wtedy-Nie-Małżonkowi z identycznej włóczki i w identycznym stylu (warkocze irlandzkie, uwielbiam i wykonywać, i podziwiać), a potem sobie te wytwory moich rąk razem z Panem Małżonkiem nosiliśmy, aż wreszcie upchnęliśmy je w trudno dostępnym kacie szafy i zapomnieliśmy o nich na śmierć.
Aż wreszcie, przy okazji Wielkiej Czystki, postanowiliśmy je wyrzucić.
Zapakowane w wielkie wory ciuch stały sobie na podeście schodów, a ja co je mijałam, to rzucałam okiem, a co rzuciłam okiem, to mi się serce ściskało, bo oczywiście rozumiałam celowość wyrzucenia ubrań, których się od lat siedmiu czy tam pięciu na grzbiecie nie miało, ale rozsądek to jedno, a sentymenta to całkiem co innego, prawda?
Aż wreszcie, przy kolejnym rzuceniu, przypomniałam sobie, że widziałam cały internet zarzucony zdjęciami poduszek ze swetrów. Niektóre z tych poduszek zaopatrzone były nawet w ceny, z tych przyprawiających o apopleksję, a tu, cóż za traf, znalazłam się w posiadaniu dwóch swetrów, z których mogłam takie poduszki zrobić ot, tak, a potem udawać, ze kupiłam je w jednym z tych ekskluzywnych i wypasionych sklepów dla ekologicznej klasy średniej!
Nie zwlekając zatem chwyciłam za nożyczki...
a potem za szydełko, i już po dwóch dniach dłubaniny miałam prawie całkiem nowy wystrój wnętrza.
I w dodatku natychmiast zaakceptowany przez domowników!
A w każdym razie przez tego najważniejszego :).
Kara boska by Cię dosięgła, gdybyś je wyrzuciła!
OdpowiedzUsuńCudny pomysł i efekt :)
Tak mi własnie szeptało cos do ucha, az wyszeptalo :)))...
UsuńA ja pierwsza bym rzuciła kamieniem!!
Usuń:))) często występujący sentyment do pewnych rzeczy nieraz przytrzymuje je w domku na dłużej, albo i pomaga w ukryciu się gdzieś na dnie szafy ;) u mnie też takie zjawisko występuje :)
OdpowiedzUsuńPoduchy super, widać że koteczkowi spasowały:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Gdyby nie pasowaly natychmiast bym wyrzucila, mimo sentymentów ;DDDD!
UsuńNie widzę tylko wypasionej ceny!!!
OdpowiedzUsuńBo za takie cuda to można by sobie nieźle policzyć. Dobrze się stało, że się ostały i zostały tak fachowo przerobione. To byłoby barbarzyństwo je wyrzucić...
P.S. Właśnie sobie przypomniałam, że mam tego typu sweter po Tacie. Pa, lecę szukać na dnie szafy :-)
A proszę bardzo, co ci będe żałować!
Usuńhttp://www.pakamera.pl/poduszki-poszewki-narzuty-poduszka-nr792319.htm
http://www.pakamera.pl/poduszki-poszewki-narzuty-fioletowa-szachownica-nr694248.htm
http://www.pakamera.pl/poduszki-poszewki-narzuty-poduszka-nr957040.htm
http://www.pakamera.pl/poduszki-poszewki-narzuty-poduszka-dziergana-pomaranczowa-50x50-12197500-nr988389.htm
i tak dalej, i tym podobnie :).
Szukaj tego swetra i produkuj, poczujesz sie bardzo bogata :D!
Twoje ładniejsze niż te podlinkowane.
UsuńJak dobrze, że jednak ocaliłaś te swetry przed ostatecznym wywaleniem. Czasem to jednak dobrze czystki zrobić, ile to ciekawych rzeczy człowiek upcha po kątach ;)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że swetry ocalały i zyskały nowy żywot :) I zostały docenione przez kociaste :)
OdpowiedzUsuńAragonte
no, z tego "futra" było by trochę nitek! ;-D
OdpowiedzUsuńMam nawet kolezanke, ktora wyczesuje swoje koty, po czym podsyla ich kłaki innej kolezance, która je przedzie :)))
UsuńO mamusi złota cena tych na pakamerze powala za tak proste wzory...wiem co będę robić w jesienne wieczory
OdpowiedzUsuń