Prośbę o wykonanie Pucia dla bobasa otrzymałam... eee... jakiś czas temu.
Pucia nie znałam. Moje dzieciomtka są już na niego za stare, jak się okazało, gdy już go poznałam.
Gdyż, o, to jest Pucio:
Pucio uczy dzieci mówić, pokazuje im świat, wydaje dźwięki, bawi się, i w ogóle jest uroczy, maluchy go kochają, i ja miałam takiego Pucia wykonać dla małego chłopczyka, żeby mógł sobie Pucia poprzytulać, pociągnąć za grzywkę i ugryźć w nos.
Natychmiast stało się co? Co? Tak, Wierny Czytelniku! Natychmiast włączyła mi się opcja "ale-ja-nie-umiem-w-zabawki!!!", ale obejrzałam sobie Pucia na licznych zdjęciach oraz w książeczkach szeroko dostępnych w księgarniach i doszłam do wniosku, że chyba dam radę. Może. Prawdopodobnie.
Nie pozwalając się ogarnąć jakże charakterystycznym dla mnie wątpliwościom i świadoma faktu, że jeśli się im poddam przyszły właściciel ma sporą szansę osiągnąć pełnoletność nim przytuli swojego Pucia, ujęłam w dłoń szydełko, przygotowałam kłębki włóczki Jeans i zabrałam się za dzierganie.
Jak się już zabrałam, to poooszło. Tułów, rączki, ubranko z literką,
buzia z wszelkimi detalami minus rumieńczyki, bo jednak Właściciel jest w wieku, w którym smakuje się świat jak najbardziej dosłownie i trochę się bałam składu farbek, których bym do rumieńczyków musiała użyć
i Pucio wyszedł jak malowany!
A co ważniejsze, Właściciel chyba też tak myśli :)!
Pucia nie znałam. Moje dzieciomtka są już na niego za stare, jak się okazało, gdy już go poznałam.
Gdyż, o, to jest Pucio:
Pucio uczy dzieci mówić, pokazuje im świat, wydaje dźwięki, bawi się, i w ogóle jest uroczy, maluchy go kochają, i ja miałam takiego Pucia wykonać dla małego chłopczyka, żeby mógł sobie Pucia poprzytulać, pociągnąć za grzywkę i ugryźć w nos.
Natychmiast stało się co? Co? Tak, Wierny Czytelniku! Natychmiast włączyła mi się opcja "ale-ja-nie-umiem-w-zabawki!!!", ale obejrzałam sobie Pucia na licznych zdjęciach oraz w książeczkach szeroko dostępnych w księgarniach i doszłam do wniosku, że chyba dam radę. Może. Prawdopodobnie.
Nie pozwalając się ogarnąć jakże charakterystycznym dla mnie wątpliwościom i świadoma faktu, że jeśli się im poddam przyszły właściciel ma sporą szansę osiągnąć pełnoletność nim przytuli swojego Pucia, ujęłam w dłoń szydełko, przygotowałam kłębki włóczki Jeans i zabrałam się za dzierganie.
Jak się już zabrałam, to poooszło. Tułów, rączki, ubranko z literką,
buzia z wszelkimi detalami minus rumieńczyki, bo jednak Właściciel jest w wieku, w którym smakuje się świat jak najbardziej dosłownie i trochę się bałam składu farbek, których bym do rumieńczyków musiała użyć
i Pucio wyszedł jak malowany!
A co ważniejsze, Właściciel chyba też tak myśli :)!
Jejku jaki śliczny pucio, ja dopiero co urodziłam.
OdpowiedzUsuńMonika
Gratulacje wielkie <3!
UsuńNo a etap Pucia jeszcze przed Tobą :).
Już powinien być bo to jest szóste dziecko w domu. Starsza ma 18 miesięcy i po prostu przegapiłam to wśród innych książeczek.
UsuńMonika
Pucio zdecydowanie skradł moje serce :) Agatka też jest wierną oblizywaczką tych książeczek :)
OdpowiedzUsuńTeż jest w odpowiednim wieku, chociaż starsza niż Pan Własciciel :).
UsuńNie znam Pucia oryginalnego. Ten mi się podoba, taki niebieski :) z grzywką emo. Właściciel chyba zachwycony.... no i wcale jeszcze nie tak bliski pełnoletności ów Właściciel, jak się obawiałaś, Królowo.
OdpowiedzUsuńNoemi
Bo się spięłam i zdążyłam na czas po prostu :D!
UsuńJa bym raczej powiedziała, że nie ma chyba takiej rzeczy z którą talent Anutka by sobie nie poradził 😀😍😘
OdpowiedzUsuńPucio udał się super!