Zima nie odpuszcza, to znaczy, chyba zaczyna ciut, ciut dawać za wygraną, no, ale kalendarzowo i astronomicznie jeszcze trwa, a skoro tak, pozwolę sobie pozostać w klimatach zimowych i powrzucać hurtem zdjęcia mitenek. Na mur beton nie będą to wszystkie, które robiłam, więc jeśli natrafię w czeluściach własnych folderów na jakieś zapomniane egzemplarze to sobie pościk edytuję, a co :D.
Z mitenkami jest ten problem, że kocham je robić. Pomysłów mam milion (i, obawiam się, nie jest to przenośnia), mogłabym je robić jak doba długa, a rączki do ich użytkowania nadal mam dwie. Plus córek nie mam, starsze Potomki na etapie posępnych czerni, a młodsze - na nie-mitenkowym :D, tymczasem wystarczy rzucić okiem, że moje mitenki nijak nie komponują się z etapem posępnej czerni
(chociaż to są akurat rękawiczki :)).
Nic to, na wenę wręcz dławiącą nadmiarem nie poradzę, więc siedziałam, dziergałam, i ewentualnie dzieliłam twórczość na etapy.
Na przykład na etap "moja ukochana włóczka, mięciutka i w taaaakich bajernackich kolorkach!".
Etap "paseczki, paseczki, mnogo paseczków".
Etap trwający najdłużej, czyli "wykańczamy resztki i lecimy w asymetrię!".
Plus mitenki poza etapami, jak to:
- mitenki z wrabianą jedwabną nitką
- długie mitenki w listki
- długie mitenki bez listków :D
- oraz mitenki z aplikacjami (aplikacje też są z jedwabną nitką :))
Niektóre z mitenek znalazły właścicielki, niektóre leżą w moim GIGANTYCZNYM pudle pełnym udziergów i czekają swego przeznaczenia :D, a że do końca kalendarzowej zimy jeszcze dni kilka planuję post z odzieżą zimową - z kompletami na szyję/ręce albo szyję/głowę.
A potem - WIOSNA!
Jakie cudne!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńJak Picasso w obrazach Królowa Matka w mitenkach różne fazy twórcze przechodzi. A jakie cudne one. Ja mam z mitenkami ten problem że chciałabym kochać, ale one mnie nie lubią. Odwracają się naburmuszone, żebym im kciuków nie zawracała. Po prostu - niezależnie od tego ile przymierzam zawsze za krótkie. Albo włóczka taka że zaczynają wyglądać jak szmata po pierwszym założeniu. Najgorsze że dziecięciu zrobiłam, dziecię pokochało i wytrwale te szmaty nosi, co mi poczucie winy generuje bo powinnam jakieś bardziej jakościowe zrobić. No nic, może się odważę. Ale Królowę niezmiennie podziwiam z zazdrością.
OdpowiedzUsuńFantastyczne.Te kolory! No cuda.
OdpowiedzUsuńI jak fajnie z tym długim kciukiem. Ja mam jedne mitenki zakładane na rekawiczki i jednak kciuk mi marznie.
Super ale marzłyby mi palce:)
OdpowiedzUsuńIdealne połączenie pięknego z pożytecznym.
OdpowiedzUsuń