Lalkę zrobiłam w życiu jedną.
A właściwie zrobiłabym tylko jedną, gdyby nie to, że z motka bawełny wychodzą dwie, równo.
I przecież nie można pozwolić, żeby się ta połowa motka gdzieś pałętała smutno i bez przydziału, kurzyła i pozostała boleśnie bezużyteczną, prawda? Albo, brońcie bogowie rękodzieła, została ZAPOMNIANA!
Oczywiście, że nie można.
No więc nie pozwoliłam się całkiem dobrej włóczce zmarnować.
Taką przynajmniej mam nadzieję :).
A właściwie zrobiłabym tylko jedną, gdyby nie to, że z motka bawełny wychodzą dwie, równo.
I przecież nie można pozwolić, żeby się ta połowa motka gdzieś pałętała smutno i bez przydziału, kurzyła i pozostała boleśnie bezużyteczną, prawda? Albo, brońcie bogowie rękodzieła, została ZAPOMNIANA!
Oczywiście, że nie można.
No więc nie pozwoliłam się całkiem dobrej włóczce zmarnować.
Taką przynajmniej mam nadzieję :).
Chce taka! Chce Anutka w miniaturce!
OdpowiedzUsuńJuz określono jej uśmiech jako psychopatyczny, moze to faktycznie Anutek w miniaturce ;D...
UsuńPiękna jest :) Gratuluję talentu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :).
UsuńPodziwiam zdolności manualne.
OdpowiedzUsuńCo ty, Zespół Niespokojnych Rąk to choroba, nie zdolności :).
UsuńJak zwał, tak zwał. Ja nie mam cierpliwości. :)
UsuńMoże to rzeczywiście choroba ,ale jak wzbogaca życie.
UsuńLalusia przeurocza i tak pozytywnie nastawiona do swiata .
No nie! Jeszcze jedno takie cudo i coś mnie trafi. Jak się robi takie cuś????
OdpowiedzUsuńNo, bierze się szydełko, włóczki (żeby się nie zmarnowały :)), i robi (i pruje, bo nie wychodzi, potem znow robi, znów pruje), aż wreszcie wychodzi i jest :).
UsuńBardzo trafny opis. Od siebie jeszcze dodam ,że na początku jest potrzeba tworzenia czegoś, no i ten zespół jak mu tam niespokojnch rąk i ta włóczka,która nie może się zmarnować,albo te guziki zbierane jeszcze od lat,te okulary które szkoda wyrzucić,albo zegarki,no i wiele różnych innych rzeczy.Potem wystarczy już siąść i tworzyć, odkładać bo nie wychodzi,potem do tego wracać.
UsuńNo i tak przez lata,pomysły coraz ciekawsze,efekt realizacji także.
Można inaczej, znaleść w internecie jakiś filmik z cudzym pomysłem ,albo pójść na jakiś kurs.
Hmm... Tak własnie czapkę zimową sobie robiłam. Prułam , liczyłam, robiłam... Prułam, liczyłam, robiłam... I tak z pięć razy. Zrobić zrobiłam ale z niewiadomych powodów, pomimo nieustannego liczenia oczek, pilnowania ich wielkości i tak była zeszyta na sporą zakładkę co by na pustą główkę mą pasowała :-). O lalkę strach się bać :-)
UsuńA te kwiatusie to jak letnie bikini ecxlusive :)
OdpowiedzUsuńKurczaki, chyba mi komentarz zeżarło... to piszę jeszcze raz: Kwiatusie jak ekskluzywne bikini hihihi :) Się nosi modnie lala, a co :)
OdpowiedzUsuńŁadniutka laleczka :)
OdpowiedzUsuńCo za cudo.
OdpowiedzUsuń