niedziela, 12 maja 2013

Lalka

Lalkę zrobiłam w życiu jedną.

A właściwie zrobiłabym tylko jedną, gdyby nie to, że z motka bawełny wychodzą dwie, równo.

I przecież nie można pozwolić, żeby się ta połowa motka gdzieś pałętała smutno i bez przydziału, kurzyła i pozostała boleśnie bezużyteczną, prawda? Albo, brońcie bogowie rękodzieła, została ZAPOMNIANA!

Oczywiście, że nie można.




 No więc nie pozwoliłam się całkiem dobrej włóczce zmarnować.

Taką przynajmniej mam nadzieję :).



16 komentarzy:

  1. Chce taka! Chce Anutka w miniaturce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz określono jej uśmiech jako psychopatyczny, moze to faktycznie Anutek w miniaturce ;D...

      Usuń
  2. Piękna jest :) Gratuluję talentu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam zdolności manualne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty, Zespół Niespokojnych Rąk to choroba, nie zdolności :).

      Usuń
    2. Jak zwał, tak zwał. Ja nie mam cierpliwości. :)

      Usuń
    3. Może to rzeczywiście choroba ,ale jak wzbogaca życie.
      Lalusia przeurocza i tak pozytywnie nastawiona do swiata .

      Usuń
  4. No nie! Jeszcze jedno takie cudo i coś mnie trafi. Jak się robi takie cuś????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, bierze się szydełko, włóczki (żeby się nie zmarnowały :)), i robi (i pruje, bo nie wychodzi, potem znow robi, znów pruje), aż wreszcie wychodzi i jest :).

      Usuń
    2. Bardzo trafny opis. Od siebie jeszcze dodam ,że na początku jest potrzeba tworzenia czegoś, no i ten zespół jak mu tam niespokojnch rąk i ta włóczka,która nie może się zmarnować,albo te guziki zbierane jeszcze od lat,te okulary które szkoda wyrzucić,albo zegarki,no i wiele różnych innych rzeczy.Potem wystarczy już siąść i tworzyć, odkładać bo nie wychodzi,potem do tego wracać.
      No i tak przez lata,pomysły coraz ciekawsze,efekt realizacji także.
      Można inaczej, znaleść w internecie jakiś filmik z cudzym pomysłem ,albo pójść na jakiś kurs.

      Usuń
    3. Hmm... Tak własnie czapkę zimową sobie robiłam. Prułam , liczyłam, robiłam... Prułam, liczyłam, robiłam... I tak z pięć razy. Zrobić zrobiłam ale z niewiadomych powodów, pomimo nieustannego liczenia oczek, pilnowania ich wielkości i tak była zeszyta na sporą zakładkę co by na pustą główkę mą pasowała :-). O lalkę strach się bać :-)

      Usuń
  5. A te kwiatusie to jak letnie bikini ecxlusive :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczaki, chyba mi komentarz zeżarło... to piszę jeszcze raz: Kwiatusie jak ekskluzywne bikini hihihi :) Się nosi modnie lala, a co :)

    OdpowiedzUsuń