niedziela, 4 maja 2014

Królowa Matka podróżuje... chociaż niezupełnie :)

Zaczęło się od Tańczących Feniksów, które ruszyły w podróż na... Mazury chyba? A może i do Krainy Wielkich Jezior, w każdym razie gdzieś na nadbrzeża, w trzciny i ogólnie na łono Natury.

Następne w podróż ruszyły moje (no, już nie w zasadzie :)) koty.

Ich Właścicielka, która wygrała Kocie Candy na Kłębowisku, udała się była w wojaże, w których jak najbardziej brały udział oba koty, najpierw zażywając podróży samolotem,


by następnie zwiedzić sztandarowe zabytki w jednej z europejskich stolic,


popodziwiać Plac Świętego Piotra, zachęcająco wolny od nadmiaru turystów,


aby, po wprowadzeniu w osłupienie członka Szwajcarskiej Straży Papieskiej


spocząć na kościelnym skwerku pod palemką, by podreperować nadwątlone zwiedzaniem siły,


i powiadam wam, Drodzy Czytelnicy, ja, oglądająca te zdjęcia po raz pierwszy, stanowiłam zaprawdę rzadki widok, piszcząc nad nimi, śmiejąc się głośno i wznosząc entuzjastyczne okrzyki.

Za tak wyśmienitą porcję rozrywki bardzo, BARDZO dziękuję!!!

Jeśli zaś chodzi o własna wytwórczość to nie jest tak, że siedzę i nic nie robię, pozwoliwszy kolejnemu swojemu blogowi porosnąć pajęczyną i pokryć się kurzem, utknęłam po prostu w dużych formach, między tym:



a tym:


i obawiam się, że będę miała coś do opisania dopiero, gdy jedno lub drugie (lub oba) skończę.

I o trzymanie kciuków w tej intencji uprzejmie i dygając nóżką Kochanych Czytelników się uprasza :).

15 komentarzy:

  1. Ależ piękności:) Trzymam kciuki za udane dokończenie owych dzieł!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Kciuki się BARDZO przydadzą, bo z kończeniem prac bywa... różnie ;).

      Usuń
  2. Potwierdzam, trzymam kciuki bo zapowiedzi są bardzo intrygujące. Zresztą i tak bym trzymała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Milo to wiedzieć :).

      Usuń
  3. O WOW Łał, jestem pełna podziwu i tzrymam kciuki za rychłe ukończenie dzieła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rychłego to obiecac nie mogę (chociaż załuję, bo bardzo mnie palce swędzą, zwłaszcza wtedy, gdy nie mogę zająć ich tym, czym lubię :)).

      Usuń
  4. Oba koty serdecznie pozdrawiają. Planują się wybrać do Gdańska, bardzo polubiły podróżowanie. A te większe formy wyglądają obiecująco, życzę cierpliwości i wolnego czasu na ich zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochwalam! Kocham Gdańsk, ufam, ze koty też polubią :).

      Usuń
  5. To trzymam dla Ciebie dodatkowe kciuki (przydatne bardzo w robótkach). Tak też podejrzewałam: masz syndrom niespokojnych rąk :))
    A krasnal podróżny, o pardon, podróżne koty ubawiły mnie faktycznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że mam! Mam tez zaczęta robotę na drutach i haft (na wypadek, gdybym potrzebowała odetchnąć od szydełka :)).

      Taaak, koty są super, poczułam się jak Amelia Poulin :D!

      Usuń
  6. Właśnie, ja też jak Amelia przez moment. :)) żeby mi kto takie fotki uczynił... chlip.
    A co do rozpoczętych robótek - ja mam strasznie doskwierający mi syndrom rozpoczętych i porzuconych robótek...Nie tylko szydełkowych, ale i makramowych, szyciowych, dzierganych, biżuteriowych. Krańcowo: mam porobione 3 pojedyncze kolczyki, a niedorobione pasujące do nich 3. Normalnie - do leczenia się nadaję.

    OdpowiedzUsuń
  7. kciuków trzymać nie możemy bo nam są potrzebne niezbędnie ;-)
    ale łączymy się w bólu i potrzymujemy na duchu (i ciele)
    myślami o ile tez nie zajęte :-)

    duże formy mają to do siebie, że są bardzo... absorbujące

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. A czy szanowna Królowa Matka mogłaby udostępnić schemat dzieła z ostatniego zdjęcia?
    Pozdrawiam serdecznie ze słonecznej Warmii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhm, nie moglaby, bo taki wzór nie istnieje, to jest zresztą problem moich wszystkich rękodzieł, że je wymyślam - tu coś ujmę, tu coś dodam, tu coś przerobię i jakoś wychodzi.

      Ale spróbuje go rozrysować, tyle, że nie jestem pewna efektu, bo nigdy nie rozrysowywałam... i wtedy gdzies tu wrzucę.

      Usuń