Po raz pierwszy zobaczyłam je na tym blogu i natychmiast zapadłam na Zachwytozę, i to od razu w fazie ostrej. Przeglądałam, patrzyłam, powiększałam sobie zdjęcia i się zachwycałam, a tym ostrzejsza była moja Zachwytoza im bardziej docierało do mnie, że nigdy, przenigdy, za cenę życia niczego takiego nie stworzę.
Gdyż, jak wszystkim Czytelnikom obu moich obu blogów wiadomo, nie potrafię szyć.
Ponieważ jednak Zachwytoza trzymała mnie mocno, a nawet się rozwijała, rzuciłam się z głową w świat lalek, a gdy sobie - poza oglądaniem laleczek rosyjskich, białoruskich, ukraińskich (to te z krzyżem wyplecionym nićmi na twarzy) także sobie o nich poczytałam, okazało się, że - o, radości! o, uciecho! - są i takie, przy których igły używać nie trzeba, a nawet nie należy.
Zadanice ( żądanice albo żadanice, zależnie od transliteracji :)), magiczne laleczki spełniające marzenia.
Należy je "motać" z kawałków materiału, najlepiej naturalnego, jak len czy bawełna, także z patyczków, piórek, kijków i tym podobnych, wiązać nitkami, ale nie używać igły (jeśli koniecznie trzeba coś doszyć, należy to zrobić przedtem, zanim zacznie się "wiązać" laleczkę), albowiem igła może zranić lalkę. Brak rysów twarzy, który tak mnie zachwycił, okazał się elementem magicznym - lalka nie powinna mieć twarzy, bo wówczas zyskuje tożsamość i zamiast spełniać życzenia twórczyni, spełnia własne.
Plącząc swoją zadanice nie wolno przerwać, póki się jej robić nie skończy, i należy skupiać się na życzeniu, które ma spełnić - a życzenie musi być dobre, nie czyniące krzywdy.
I nie może to być kumulacja w totka :). Życzeń wyłącznie materialnych zadanice nie spełniają :).
Przyznam, że do zrobienia mojej pierwszej zadanicy skusiła mnie raczej perspektywa zrobienia laleczki bez konieczności jej szycia :).
Chociaż, oczywiście, odrobina magii jeszcze nikomu nie zaszkodziła, więc marzenie też pomyślałam. Malutkie i bez przekonania.
I Zadanica spełniła je. Troszeczkę i nie do końca :))).
Dlatego nie została spalona - chociaż zasadą jest, że po spełnieniu marzenia "zmęczoną" lalkę należy spalić lub zakopać.
Przy swojej drugiej Zadanicy spięłam się w sobie znacznie bardziej :).
Wszystko robiłam tak, jak trzeba.
Użyłam tylko naturalnych materiałów.
Żadnych igieł. Nawet nożyczek używałam przed przystąpieniem do tworzenia, z góry i "na oko" przycinając materiał i nici.
Zadanica została przyozdobiona haftem, wykonanym, i owszem, wcześniej.
A także obdarzona prezentem (to obowiązkowe), w tym wypadku - sznurem korali.
No i jest. Stoi sobie obok mojego łóżka.
Nie omieszkam donieść, gdy moje marzenie się spełni :).
Gdyż, jak wszystkim Czytelnikom obu moich obu blogów wiadomo, nie potrafię szyć.
Ponieważ jednak Zachwytoza trzymała mnie mocno, a nawet się rozwijała, rzuciłam się z głową w świat lalek, a gdy sobie - poza oglądaniem laleczek rosyjskich, białoruskich, ukraińskich (to te z krzyżem wyplecionym nićmi na twarzy) także sobie o nich poczytałam, okazało się, że - o, radości! o, uciecho! - są i takie, przy których igły używać nie trzeba, a nawet nie należy.
Zadanice ( żądanice albo żadanice, zależnie od transliteracji :)), magiczne laleczki spełniające marzenia.
Należy je "motać" z kawałków materiału, najlepiej naturalnego, jak len czy bawełna, także z patyczków, piórek, kijków i tym podobnych, wiązać nitkami, ale nie używać igły (jeśli koniecznie trzeba coś doszyć, należy to zrobić przedtem, zanim zacznie się "wiązać" laleczkę), albowiem igła może zranić lalkę. Brak rysów twarzy, który tak mnie zachwycił, okazał się elementem magicznym - lalka nie powinna mieć twarzy, bo wówczas zyskuje tożsamość i zamiast spełniać życzenia twórczyni, spełnia własne.
Plącząc swoją zadanice nie wolno przerwać, póki się jej robić nie skończy, i należy skupiać się na życzeniu, które ma spełnić - a życzenie musi być dobre, nie czyniące krzywdy.
I nie może to być kumulacja w totka :). Życzeń wyłącznie materialnych zadanice nie spełniają :).
Przyznam, że do zrobienia mojej pierwszej zadanicy skusiła mnie raczej perspektywa zrobienia laleczki bez konieczności jej szycia :).
Chociaż, oczywiście, odrobina magii jeszcze nikomu nie zaszkodziła, więc marzenie też pomyślałam. Malutkie i bez przekonania.
I Zadanica spełniła je. Troszeczkę i nie do końca :))).
Dlatego nie została spalona - chociaż zasadą jest, że po spełnieniu marzenia "zmęczoną" lalkę należy spalić lub zakopać.
Przy swojej drugiej Zadanicy spięłam się w sobie znacznie bardziej :).
Wszystko robiłam tak, jak trzeba.
Użyłam tylko naturalnych materiałów.
Żadnych igieł. Nawet nożyczek używałam przed przystąpieniem do tworzenia, z góry i "na oko" przycinając materiał i nici.
Zadanica została przyozdobiona haftem, wykonanym, i owszem, wcześniej.
A także obdarzona prezentem (to obowiązkowe), w tym wypadku - sznurem korali.
No i jest. Stoi sobie obok mojego łóżka.
Nie omieszkam donieść, gdy moje marzenie się spełni :).
Z jednej strony sa sliczne, ale z drugiej nieco przerazajace :P
OdpowiedzUsuńZdziwiłam się, odkrywając, w jak wielu osobach one budza niepokój :).
UsuńA z drugiej strony - czy to nie jest normalne? Każda magia jest (przynajmniej) nieco przerażająca :).
A ja jestem ciekawa ,czy spelnila marznie?
OdpowiedzUsuńZapomnialam dodać, ze podobno uwlniaja wielką energie i nie ma opcij zeby nie pelnila zycznia.
OdpowiedzUsuńTrochę spełniła, trochę nie :). Powiedzmy, nie jest to marzenie spełnione spektakularnie, bum! i jest, ale owszem, małymi kroczkami, troszkę :))).
Usuń