Kolejny pościk nie tyle może usprawiedliwiający, co zdający sprawozdanie z poczynań mających miejsce w Domu w Dziczy na niewie rękodzielniczej..
W ramach prezentów świątecznych zrobiłam dwa breloczki słoniowe.
Czerwonego dla mojej siostry
i fioletowego - dla teściowej.
W zasadzie zamiast "w ramach prezentów" trafniej byłoby powiedzieć "w ramach dodatku do prezentów", ponieważ w charakterze prezentu głównego (tego rękodzielniczego rzecz jasna, książek, które dostały moja siostra i moja teściowa sama nie napisałam :)) wystąpiły szale.
We wrześniu podczas Drutozlotu, który - tak się szczęśliwie złożyło - odbywa się w moim rodzinnym mieście nabyłam drogą kupna całą górę (choć nie tak wielką górę, jak bym sobie życzyła, górkę raczej) włóczek, między innymi "cukiereczki" GarnManufaktur McLana, które leżały sobie w sypialni i czekały na właściwy moment i chwilę natchnienia.
Właściwy moment nadszedł był w grudniu (podobnie jak chwila natchnienia), gdy wymyśliłam sobie, że z takich śliczności powinno się zrobić chusty. Jeden motek, jedna chusta (albo szal), a w dodatku, jak się okazało, robi się je wręcz cudownie.
Dla teściowej wybrałam "cukiereczek" w różnych odcieniach zieleni, leśny w charakterze.
A dla mojej siostry, która zazwyczaj ubiera się na czarno z jednym, jedynym kolorowym elementem - tęczowe.
Jak zawsze gryzłam palce ze stresu, czy prezenty się spodobają, ale obie obdarowane wydawały się tak zadowolone (względnie są dobrze wychowane i umiejętnie udawały), że, podniesiona na duchu oraz posiadająca jeszcze trzy motki "cukiereczków" w kolekcji Włóczek-Z-Których-Kiedyś-Coś-Zrobię niezwłocznie przystąpiłam do produkcji kolejnych chust i szali.
Które zapewne KIEDYŚ tutaj pokażę :).
W ramach prezentów świątecznych zrobiłam dwa breloczki słoniowe.
Czerwonego dla mojej siostry
i fioletowego - dla teściowej.
W zasadzie zamiast "w ramach prezentów" trafniej byłoby powiedzieć "w ramach dodatku do prezentów", ponieważ w charakterze prezentu głównego (tego rękodzielniczego rzecz jasna, książek, które dostały moja siostra i moja teściowa sama nie napisałam :)) wystąpiły szale.
We wrześniu podczas Drutozlotu, który - tak się szczęśliwie złożyło - odbywa się w moim rodzinnym mieście nabyłam drogą kupna całą górę (choć nie tak wielką górę, jak bym sobie życzyła, górkę raczej) włóczek, między innymi "cukiereczki" GarnManufaktur McLana, które leżały sobie w sypialni i czekały na właściwy moment i chwilę natchnienia.
Właściwy moment nadszedł był w grudniu (podobnie jak chwila natchnienia), gdy wymyśliłam sobie, że z takich śliczności powinno się zrobić chusty. Jeden motek, jedna chusta (albo szal), a w dodatku, jak się okazało, robi się je wręcz cudownie.
Dla teściowej wybrałam "cukiereczek" w różnych odcieniach zieleni, leśny w charakterze.
A dla mojej siostry, która zazwyczaj ubiera się na czarno z jednym, jedynym kolorowym elementem - tęczowe.
Jak zawsze gryzłam palce ze stresu, czy prezenty się spodobają, ale obie obdarowane wydawały się tak zadowolone (względnie są dobrze wychowane i umiejętnie udawały), że, podniesiona na duchu oraz posiadająca jeszcze trzy motki "cukiereczków" w kolekcji Włóczek-Z-Których-Kiedyś-Coś-Zrobię niezwłocznie przystąpiłam do produkcji kolejnych chust i szali.
Które zapewne KIEDYŚ tutaj pokażę :).
💜
OdpowiedzUsuńidę szukać cukierków.
Są koszmarnie drogie :(. Oszczędzam specjalnie na nie, ale i tak zazwyczaj życzę je sobie na prezenty :). Ewentualnie jeśli robię chustę na zamówienie, to zamawiająca płaci też za włóczkę.
UsuńAle robi się z nich wspaniale!
Jejku jakie piękne!! Trzeba będzie udać się w piernikowe okolice i wypatrywać teściowej. W takim szalu nie da się jej nie zauważyć;) Bo siostra chyba za granicami ludzi zachwyca ;)
OdpowiedzUsuńNa Mazury :). Teściowa 3/4 roku spędza na Mazurach, siostra rzeczywiscie zagranico ;D.
UsuńPiękne prezenty przygotowałaś!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mam nadzieję, że się naprawdę podobały :).
UsuńUrocze słoniki :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię je robic:).
Usuń